Właściwie to nie jest to tak na prawdę ani horror, ani komedia, tylko coś pomiędzy. Coś czego można się było spodziewać po Charlesie Bandzie i jego stajni Full Moon. Co za tym idzie, film jest niekrwawy, niestraszny, pozbawiony szybkiej akcji i żartów, z których możnaby boki zrywać. Ale za to ma fają fabułę (mimo, że prostą, jak konstrukcja cepa), dobre wykonanie i specyficzny klimat dla filmów z Full Moona. Film jest przeznaczony raczej wyłącznie dla ludzi, którzy łapią klimat tej wytwórni. Mi się podobał :)